Koronkowy szał

    Każdy z nas wie, jak bardzo ważne jest właściwe ubranie się. Większość ludzi, jak można odważnie stwierdzić, poświęca bardzo dużo czasu na to, by ładnie wyglądać. Ładny wygląd oznacza nie tylko zadbane ciało i makijaż, ale także, a raczej przede wszystkim, estetyczny ubiór. Trudno jednak stwierdzić, że dużo osób ma tak zwanego bzika na punkcie własnej garderoby. Mimo to takie przypadki są znane historii i nauce. Czasem ów szał konkretyzuje się w jakimś jednym rodzaju ubrania, na przykład w sukienkach koronkowych. Nie ulega wątpliwości, że jest to bardzo wdzięczny obiekt zainteresowań, ponieważ takie sukienki są piękne i można wymyślić ich niezliczoną ilość, a do każdej dodatkowo dobrać odpowiednie akcesoria, by uczynić stylizację jeszcze bardziej atrakcyjną.

Cóż jednak zrobić z osobą, która wpadła w obsesję na punkcie koronek? Przede wszystkim trzeba najpierw stwierdzić, czy to na pewno to. Wiadomo, że nie każdy nalot miłości do koronkowych ubrań to powód do niepokoju. Przecież każdy ma swoje słabości i nie ma w nich nic złego, o ile trzyma się je pod kontrolą. Objawami koronkowego szału można zacząć się martwić, kiedy występują codziennie i nie ustępują pod wpływem innych bodźców, obiektywnie nie mniej atrakcyjnych. Na przykład w sytuacji, kiedy osoba dotknięta koronkowym szałem posiada w swej szafie wyłącznie takie ubrania i nie kupuje żadnych innych, jednocześnie kupując wciąż tylko te z koronki – można zacząć myśleć, że to jest to. Czasem dochodzi do tego, że sukienki koronkowe, a także bolerka, rękawiczki i kapelusze z koronki zajmują przestrzeń potrzebną do zdrowego i komfortowego życia – wystają ze wszystkich szaf i szuflad, zaścielają przejścia pomiędzy pomieszczeniami i grzebią pod sobą fotele, stołki i krzesła. Wtedy już trzeba się poważnie zastanowić, czy nie mamy do czynienia z osławionym „koronkowym szałem”, czyli obsesyjnym zbieraniem ubrań z koronki w każdej możliwej i niemożliwej postaci.

Innymi objawami tego stanu mogą być na przykład pewne zachowania osoby nim dotkniętej. Kiedy pilna studentka zaczyna na wykładach zapełniać zeszyt nie notatkami, a rysunkami koronek – może to świadczyć o tym, że coś już się zaczyna dziać. Podbieranie babci szydełkowych serwet spod świątecznej zastawy w kredensie też powinno wzbudzić pewien niepokój. Nie tylko bowiem samo zbieranie ubrań jest ważne dla osoby dotkniętej koronkowym szałem, ale raczej kontakt z koronkowością, możliwość obcowania z tym swego rodzaju dziełem sztuki, jakim jest koronka. Sukienki koronkowe okazują się tylko wierzchołkiem góry lodowej. Nie powinny być jednak uważane za powód problemów ich właścicielki bądź właściciela. Przyczyna kłopotów tkwi we wnętrzu człowieka, w jego głowie. Koronkowy szał zaspokaja potrzebę obcowania z pięknem, którego czasem brakuje w codzienności niektórych ludzi. Misterne ściegi i układ nici w koronce to dla wielu osób ukojenie zmysłów i wrota doskonałości, do której daleko jest naszej pracy, miejscu zamieszkania czy stylowi życia. To smutne, ale tak jest. Niektórzy ludzie potrzebują piękna w dużych dawkach i jeżeli w swej życiowej sytuacji nie stykają się z nim wystarczająco często, cierpią niewymownie. Wtedy albo zamykają się w sobie i cierpią dalej, albo szukają pomocy u innych ludzi. Trzecią opcją jest znalezienie czegoś, co zaspokaja potrzebę piękna bez potrzeby kontaktu z innymi ludźmi i czasem nawet bez wychodzenia z domu. Wszak dziś wszelkie dobra można zamówić przez internet i zostaną one przywiezione przez miłego kuriera prosto do drzwi. Ów kurier nie musi wiedzieć, że w paczce są kolejne sukienki koronkowe i niczego nie będzie podejrzewał. Ma więc odebraną szansę zareagowania i próby pomocy osobie uzależnionej od koronek.

Czy jednak takie „uzależnienie” to naprawdę coś złego? Przecież wynika ono z miłości do piękna i chęci otaczania się pięknymi przedmiotami. W porównaniu z różnymi innymi nałogami, koronkowy szał wygląda bardzo niewinnie i nie wydaje się szkodliwy. No może poza tym, że jego ofiara wydaje całe swoje pieniądze na tego typu ubrania i inne rzeczy – to może być rzeczywiście kłopotliwe. Poza tym trudno znaleźć inne tematy do rozmowy, kiedy kogoś interesują tylko koronki. Poza nimi ewentualnie można zahaczyć o temat sukienek i może się okazać, że skłonienie miłośnika lub miłośniczki koronek do zejścia na nieco inny, choć niby pokrewny temat może być początkiem nowego funkcjonowania. Nowego, czyli najlepiej stosunkowo zgodnego z normami współczesnego świata, w którym rządzą nie tylko sukienki koronkowe, ale także inne rzeczy i wartości. Miłość, przyjaźń, różne pasje – to wszystko jest ciekawe i nie powinno się tego skreślać i zamieniać na jedno tylko zainteresowanie. Oczywiście koronki i koronkowe ubrania nadal pozostają wdzięcznym obiektem uwielbienia i tematem górnolotnych rozmów, ale nie dajmy im zdominować naszego życia. Wszak mamy inne rzeczy do roboty. Pisanie o koronkach to bardzo miłe zajęcie, ale czasem warto się od niego oderwać i zacząć pisać o sukienkach w innym kontekście, na przykład ślubnym lub imprezowym.